środa, 26 marca 2014

aaa... chrząszcze dwa

coś się biedronka rozkręca za mocno...już trzeci post w tym roku! ba, nawet trzeci w tym miesiącu!
nieźle! 

bo biedronka lubi pisać, tak naprawdę zawsze lubiła, tylko skręciła na niewłaściwą ścieżkę na łące życia i zajmuje się klepaniem cyferek i robieniem makulatury

ale dobrze, że tak całkiem nie złamało jej życie...
że ma jeszcze w sobie trochę szaleństwa z czasów, gdy była o połowę młodsza (i mniejsza także o połowę)
czasem są to mniejsze, a czasem trochę większe szaleństwa

zobaczcie dziś dwa najnowsze, jeszcze świeżynki, z ostatniego weekendu


czy zawsze marzyła biedronka o chrząszczach z niebieskimi oczami? niekoniecznie.
ale tym nie potrafiła się oprzeć
wpadł w jej ręce w Mohito i urzekł od pierwszego wejrzenia...
a że biedronce zawsze się trójkąt marzył (hahaha), to wzięła od razu dwa egzemplarze
niech stonka będzie zazdrosny, a co!


a drugie wiosenne szaleństwo przeżyła biedronka w sklepowej przymierzalni. i nie jest to to, co nasuwa się a propos skojarzeń z trójkątem...
to raczej bardzo przyziemne szaleństwo znalezienia odzienia na okrągłe biedronkowe kształty

zobaczcie sami!

 

 

 

piątek, 21 marca 2014

ważka i wyprawa do Irlandii



najpierw był smutek i niemoc
potem przypadkowo kupiony wisiorek, który biedronka niczego nieświadoma polubiła, a zbiegło się to z czasem odradzania. lat temu osiem, ależ ten czas leci !!!



a dopiero dużo później gdzieś przypadkiem biedronka dowiedziała się, że ważka od dawien dawna jest symbolem nieśmiertelności, aktywności i odnowy po złych czasach.
 
od dwóch lat także na biedronkowej komodzie dwie ważki od damar urzędują


a teraz, dlaczego biedronka chciałaby nową ważkę sobie sprawić 
i do Irlandii wybyć…

czy ktoś poznaje?



tak, to Hillary Swank z filmu P.S. Kocham cię
czy wasze wrażliwe oko dostrzegło, co takiego filmowa Holly ma przypięte do klapy płaszczyka? biedronkowe dostrzegło! tak, to ważka!!!

podejrzewa biedronka, że wszyscy już dawno ten film obejrzeli, 
bo to stara (2007 r.) produkcja.  ale biedronka dopiero na dniach na nią natrafiła. i była zachwycona!!!!
książka miała być lepsza. niekoniecznie. jest po prostu inna, choć motyw ten sam…
owszem, smutek młodej wdowy był lepiej oddany, rozpacz i beznadzieja nie do zniesienia. oto mały fragment:
  
Godzinami przesiadywała w salonie, na nowo przeżywając każde wydarzenie, które dzieliła z Gerrym.. Większość czasu spędzała 
na rozmyślaniu o ich każdej kłótni, żałując, że nie może cofnąć czasu i odwołać każdego okropnego słowa, jakie kiedykolwiek mu powiedziała. Modliła się o to, by Gerry wiedział, że mówiła te słowa w gniewie i że w żadnym wypadku nie odzwierciedlały jej prawdziwych uczuć. Zadręczała się, myśląc o sytuacjach, w jakich zachowała się egoistycznie, wychodząc wieczorem z przyjaciółmi, gdy była na niego zła, zamiast zostać w domu razem z nim. Ganiła się za odsuwanie się od niego, gdy powinna go była przytulić, 
za to, że przez wiele dni żywiła urazę, zamiast mu wybaczyć, 
za to, że czasami szła od razu spać, zamiast się z nim kochać. Pragnęła cofnąć każdą chwilę, w której wiedziała, że Gerry był
na nią wściekły i nienawidził jej. Żałowała, że nie wszystkie wspomnienia są dobre i te złe wciąż ją prześladowały. Tak bardzo jej było szkoda…
Chciała jedynie, by wrócił Gerry, nic więcej jej nie obchodziło. Nie miało dla niej znaczenia, czy po jego powrocie kłóciliby się każdego dnia, nie miało znaczenia, by byliby bankrutami bez domu i pieniędzy. Pragnęła po prostu jego…

ale biedronce, która wcześniej obejrzała film, brakowało w książce porównania, zrozumienia tego, za czym tęskniła Holly. 
i chyba jako jedyna na świecie śmie biedronka twierdzić, że film jest lepszy od książki.
męska obsada zadziałała na biedronkę hipnotyzująco… a sceny, gdy Gerry śpiewa karaoke lub robi męski striptiz, bez wątpienia powalają z nóg… gdy widzi się filmowego Gerrego ze zniewalającym uśmiechem, umiejącego rozbroić swą żonę w najbardziej nerwowych chwilach, to mimo że czasem nie czuć smutku filmowej Holly, widz (biedronka tutaj akurat) sam odczuwa tym bardziej boleśnie tą niepowetowaną stratę… taka zadziorność, taki szelmowski uśmieszek, ale przy tym niezwykła troska o drugą połowę, troska, która nie kończy się wraz ze śmiercią


 filmowemu Williamowi też niczego nie brakuje... 
mimo, że spokojniejszy, uśmiech ma równie zniewalający


oczywiście zaraz powiecie, że aktorzy Amerykanie, koło Irlandczyków nawet nie leżeli, ale biedronka jest jak naiwne dziecko, dla niej od teraz to właśnie Irlandia wydaje na świat takich facetów z krwi i kości…

cóż, chyba pora, by rozłożyć skrzydełka i polecieć na tą zieloną wyspę.   
jest nadzieja, że przy odrobinie szczęścia natknie się biedronka na jakieś owadzie ciacho







piątek, 7 marca 2014

gdybyś mnie teraz zobaczył


biedronka pomału budzi się z zimowego letargu...

 Tajfunek dotknięty ospą... biedronka chciałaby zabrać mu trochę kropek, bo jego bladziutkie, mięciutkie ciałko całe nimi pokryte. ale się nie da...
biedronka miała ospę dwa razy.
tak, dwa! drugi raz, jak akurat paznokcie na czerwono u tipserki żelem potraktowała.
przyszła do domu, a tu jakiś trądzik na twarzy!!! i na plecach, i na brzuchu. ale to nie może być ospa, bo biedronka jako dziecko już w muchomora się zamieniła.
 w szpitalu biedronkę zdiagnozowano - ospa jak byk!!!
czy ktoś tu wspominał o grach losowych? toż biedronka nawet trójki rzadko trafia, a gra trzy razy w tygodniu, więc chyba nie w tym kierunku idzie biedronkowe szczęście

więc
 tak a propos

"Gdybyś mnie teraz zobaczył"



 jak ktoś lubi Terakowską, pewnie i Ahern się spodoba
biedronka nie jest pożeraczem książek jak mole, ale lubi, i owszem
zaznacza "momenty"
kiedyś je do zeszytów złotych myśli spisywała, a teraz ten blog to w zasadzie jej pamiętnik, może niecodzienny, ale na pewno intymny, więc może tutaj teraz coś ku pamięci zanotuje...

"Życie składa się ze spotkań i rozstań. Ludzie pojawiają się w twoim życiu każdego dnia, witasz się z nimi, potem żegnasz. Niektórzy zostają kilka minut, inni kilka miesięcy, może rok, a czasem całe życie. Niezależnie od tego, kto to jest, spotykacie się, a potem rozstajecie."

"Najważniejsze jest nie to, jak wyglądamy, ale rola, jaką odgrywamy w życiu naszych bliskich."

"Jego spojrzenie hipnotyzowało, a ton głosu był niczym ulubiona piosenka, którą chciała nagrać na płytę i odtwarzać bez końca"