piątek, 26 lipca 2013

mały skrawek prowansalskich klimatów

biedronka lubi lawendę. 
motyle i bąki też ją uwielbiają. 
natomiast ślimaczki już mniej. i mszyca też nie lubi. ponoć dobrze sadzić lawendę w okolicy róż.


u biedronki na włościach piaski były. nieurodzajna gleba, na której trawa ciągle chwastami z łączki sąsiadowej zasilana wyglądała tragicznie. 
nie lubiła biedronka tego skrawka działki swojej


2010


ale dwa lata temu biedronka stonkę zmobilizowała i wspólnymi siłami troszkę ten kawałek ziemi zmienili.
żeby chwastom było trudniej, folię ogrodową pod korę i żwirek rozłożyli i małe sadzonki lawendy w ziemię powtykali

2011


rok później światełka stonka zapunktował
lawenda trochę podrosła, widać spodobało jej się na wiecznie nasłonecznionym kawałku piachu 

 2012



a w tym roku...
wszystkie owady mają raj!

2013


i tylko molom pewnie się to nie spodoba
:-)
ale to już ich problem

czwartek, 4 lipca 2013

urodzony 4 lipca


to będzie historia o kompocie i o szampanie
albo raczej o kompocie i śliwce

kilka lat temu w taki lipcowy ciepły wieczór biedronka po raz pierwszy i zapewne jedyny upiła się szampanem

okazje były dwie
otóż właśnie w ten dzień biedronka wystąpiła ze związku małżeńskiego i stała się panną z odzysku.

nie byłoby w tym nic nadwyczajnego i nic szczęśliwego, gdyby nie fakt, że nie upijała się sama.
upijała się z NIM. NIM to właśnie kompot...

nigdy wcześniej biedronka nie przypuszczała, że będzie taką śliwką, że świadomie, choć wbrew rozumowi, wpadnie do słoika, do kompotu, że tak bez opamiętania, bez snu się zakocha...
przecież mogła się a i owszem tak zakochiwać mając lat ...aście, ale nie kobieta dojrzała, rozważna, uważna, która wychodziła właśnie z małżeńskiego stada...

ale zwykła herbata z cytryną smakowała najlepiej na świecie
ale wina jakoś wtedy biedronka nie musiała niczym popijać
ale szampan... szampan jak nigdy uderzał do głowy
ale chrapanie brzmiało jak najpiękniejsza muzyka
ale gadatliwa biedronka mogła tylko patrzeć i słuchać
ale okazało się, że biedronka może egzystować przy odrobinie snu i być szczęśliwa
ale...

ale biedronka czuła, że nie nadaje się na kochankę...

jeśli byłyście, jesteście kochankami, przeczytajcie opowiadanie Janusza Leona Wiśniewskiego pod jakże oczywistym tytułem "Kochanka", a jeśli nie byłyście, to też przeczytajcie. może was to kiedyś z jakiegoś punktu dotknie. bo punkty są w tej sytuacji tak naprawdę trzy. a oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, co w przypadku takich relacji jest jak najbardziej słusznym stwierdzeniem

lubicie?

środa, 5 czerwca 2013

z nurtem


"Uśmiecham się, dobra mina do złej gry
Już nie ma nas
I nie wierzę, że to ty
Gdy prosto w twarz
Okłamujesz znowu mnie
Który to raz mówisz, że to nic nie znaczy

Mam dosyć tłumaczeń
Wszystko straciło sens
Gdy życie ucieka, gdy liczę każdą z łez
Znów możesz mnie ranić
I mówić zmienię się
Bo nie ucieknę"

                  ŁZY


biedronka nie ma co uciekać. nie jest płochliwym owadem. 
jest raczej owadem zrezygnowanym, który przysiadł na kłodzie. ale chyba kłoda do tej pory płynąca bezwiednie z nurtem rzeki w końcu została zatrzymana przez jakąś sporą przeszkodę. teraz biedronka chcąc dalej płynąć, musi wytężyć mięśnie, napiąć skrzydełka i ją przenieść. tak jak jest, nie jest dobrze.




dobra biedronko, wytęż siły... raz, a dobrze! 

wiem, że ciężko...

czwartek, 4 kwietnia 2013

imieniny miesiąca



to była Wielka noc






wieczór.
plan był taki: dojechać 80 km na poród w wodzie, ale akcja toczyła się szybko, więc po 40 km biedronka w innym szpitalu wylądowała. wydawało się, że to już już, a lekarz powiedział, że owszem, może urodzi do dwunastej, ale w południe dnia następnego…


co? przecież TO już się dzieje!!!


ktg nie wykazywało skurczy. biedronka tłumaczyła, że przy pierwszym synu też tak miała, ktg milczało - pewnie przez grubą warstwę tłuszczu jak u foki czy lwa morskiego. ale co tam, nikt biedronki nie słuchał… gryzła płytki stojąc pod prysznicem i nie pozwalała stonce na dobre zasnąć na kanapie w pokoju rodzinnym.


a o północy akcja nabrała tempa i "maleńkie" czterokilogramowe dzieciątko biedronkowe pojawiło się na tym świecie. 

pierwsze pytanie biedronkowe:
Matko, a po kim on jest rudy???????!!!!!!!!!




stonce pokazano potomka w czapeczce





 urodzony w piątek – stanowi wyjątek






dziś Tajfunek kończy pięć lat



Kochany, kiedy ty tak wyrosłeś?


I love you! I love you! I love you so much...

czwartek, 28 marca 2013

przebij śnieg

jeszcze tego nie było, żeby śnieg w Wielkanoc straszył owady!
kto by pomyślał, że na koniec marca tyle śniegu zalegać będzie na polach i łąkach
wokół domku biedronkowego także śniegu po kolana. masakra jakaś! 
ciekawe, gdzie zając wielkanocny pochowa w tym roku jajeczka dla maluchów, jak tu ani trawy ani krzaczków odsłoniętych nie ma?

dziś o poranku biedronka w radio usłyszała niezły tekst
Pomóż wiośnie - jedz śnieg!
niezłe, ha ha ha!

jest jednak cicha nadzieja...
wokół jednego z nielicznych spełnionych biedronkowych marzeń - fontanienki tarasowej - zakwitły osobiste biedronkowe przebiśniegi. mama biedronki podarowała jej cebulki w ubiegłym roku i teraz pięknym łukiem wybiły roztapiając biały puch. 



przebiśniegi jak kosmosy kojarzą się biedronce z sielskim dzieciństwem, bo w ogródku na tyłach babcinego domu one właśnie swoje malutkie łebki nieśmiało z ciemnej, mokrej ziemi wychylały, otoczone obręczą z pobielonych cegłówek...
a zresztą fotka jest wspomnieniowa



buziaki od tej pucowatej małej blondyny Jolusią w dzieciństwie zwanej :-)

środa, 13 marca 2013

w jej urodziny

miało być na konkurs ”Przywołać wspomnienia”, ale to zbyt intymne, więc tylko tutaj biedronka o nich opowie w sekrecie…

we wszystkich najpiękniejszych biedronkowych wspomnieniach z dzieciństwa jest ona: Eufemia. staruszka o siwych włosach, w chustce w tradycyjne góralskie kwiaty, pochylona nad wyszywanką.
na wsi zabitej dechami, gdy rodzice biedronki wybywali do pracy, one zostawały same wśród podmokłych łąk w starym poniemieckim domku. może i były wtedy jesienie i zimy, jednak biedronka pamięta tylko słońce, lato i zieloność. być może wynika to z faktu, że jak powszechnie wiadomo, biedronki na zimę w letarg zapadają, a może z tego, że wszystko było takie beztroskie, że nawet błoto po kostkę czyniło świat pięknym…

śliwki
za stodołą rosła poniemiecka śliwa. dlaczego teraz węgierki nie są takie słodziutkie?

boćki
kosmosy lub onetki, które kołysały się na wietrze w ogródku kwiatowym za spróchniałymi drewnianymi sztachetkami

chińska porcelana
którą babcia wykopywała czasem w ogródku warzywnym

króliki
które za lalki robiły wożone w wózku razem z zielonym Murdziem,

łabędzie
na dmuchanym łabędziu biedronka pływała w pobliskim rowie, a babcia, która pływać nie umiała pobożnie ręce do nieba wznosiła (udało się, łabędź się nie wykolebał)

morze
bo babcia nigdy morza nie widziała

kufel
bo raz babcia unieruchomiona ze złamaną nogą w łóżku została i córka jej herbaty zaparzyła w wielkim kuflu, by na cały dzień starczyło, ale biedronce tak bardzo się pić chciało…

kurczaczki
bo biedronka myślała, że skoro małe kaczuszki w rowie się kąpią, to dlaczego mały kurczaczek nie miałby popływać w nafcie…L

rynek
czasem tam babcia swoje wyszywanki sprzedawała

lody
kula casatte jedzona gałązkami , bo lody zaczęły się topić, a do domu było daleko…

wsuwki
„zaszpil sobie włosy”-  babcia drżącą ręką rozwichrzone biedronkowe włosy za ucho poprawiała jednocześnie po kieszeniach wsuwek szukając. teraz czasem tak Stonce się udaje ten ruch wykonać i może za to właśnie przy nim biedronka zasypia…

podpłomyki
na starym piecu pieczone kawałki ciasta makaronowego wyrabianego przez babcine ręce. Arkadio je lubi, choć biedronka pieca nie ma, czasem specjalnie dla tych podpłomyków na patelni robionych ciasto zagniata…

podusie
Tajfunek bez podusi od babci staruszki nie zaśnie – to jego przytulanka i choć babci nie poznał, wie, że to ona wszystkie ptaszki i kwiaty na poduszkach igłą namalowała…



znalezione gdzieś, kiedyś:

Babciu, nie odchodź daleko. Nie chcę cię znowu utracić
- Jestem na łące, nad rzeką, siano idę w kupki grabić
Babciu, ty nie bądź tam długo, mam tak daleko do nieba...
- Idę tylko na podwórko, kurom dać jeść przecież trzeba
Babciu, ty na mnie poczekaj, chcesz mnie zostawić tu samą?
- Idę, napiję się mleka z tego, co było na rano
Babciu, nie odchodź w to miejsce, które nazywa się wieczność
- Ale ja ciągle tu jestem, moje kochane ty dziecko


tak bardzo brak...

niedziela, 17 lutego 2013

mała wpadka




balony szczęścia czy światełko do nieba?
a może to skupisko jakże rzadkich białych purchawek?

oj nie tak, panowie, nie tak...

to miało być śmieszne

chociaż czasem śmieszne dla jednych, dla innych już mniej, albo wcale...
lat temu kilka biedronka ze stonką i dwiema latoroślami  na krótki spływ kajakowy się wybrała. naprawdę trasa dla przedszkolaków. biedronka z Arkadio w pierwszym kajaku, stonka z córką swą w drugim. jeden aparat fotograficzny przekazywany z kajaka do kajaka dla uwiecznienia chwil błogiego relaksu i specyficznie bliskiego kontaktu z naturą. niskie loty ważek. gdzieniegdzie plusk podnieconego okonka. czy trzepot skrzydeł dzikich kaczek w sitowiach. raj. żyć nie umierać...
swoim kajakiem biedronka lekkim suwem z maleńkiego tarasu wodnego spłynęła, gdy z tyłu kajak numero duo ze stonką(spadochroniarzem i kaskaderem, a nawet strzelcem i karateką) zaliczył totalną wywrotkę. woda była po pas, więc o topieniu mowy nie było, ale widok był co najmniej zabawny :-) toteż biedronka w swej złośliwości wrodzonej i pielęgnowanej przez całe życie (to zwrot ekhartowy dla przypomnienia)sięgnąć chciała po aparat i fotką wymowną ową sytuację uwiecznić, ale, no cóż... aparat był ostatnio w posiadaniu stonki, a co za tym idzie, dryfował sobie w przewróconym do góry dnem kajaku...
więc niestety nie uraczy tu nikogo złośliwa biedrona widokiem nieszczęsnej wymoczonej stonki, bo takowego zdjęcia nie udało się poczynić. może następnym razem.

jednak po owej eskapadzie biedronkowo-stonkowy aparat nie robi już ładnych zdjęć. coś tam się zmoczyło i na każdym zdjęciu z ciemnym tłem wychodzą kropki
a właśnie dziś biedronka zapragnęła podzielić się swoimi salonowymi i kuchennymi kątami z wirtualną częścią świata. ale znowu te plamy... brrrr! w poniedziałek aparat pójdzie do reperacji!

ale jedno zdjęcie wstawić by należało
chociażby dla wyjaśnienia sytacji




ale teraz prysnęła magia. wiadomo, klosze z "ikeji", każdy oglądacz katalogowy od razu rozpozna

niekiedy jednak rzeczy lepiej wyglądają, gdy odwrócimy świat do góry nogami.
może nie piękniej, ale na pewno ciekawiej!

zadanie na jutro (oprócz reperacji aparatu, ofkors:

poćwiczyć stanie na głowie!!!

czwartek, 14 lutego 2013

w walentynki - niewalentynkowo

biedronka nie obchodzi walentynek.
nie żeby nie lubiła tego dnia. nic z tych rzeczy
nie obchodzi, bo de facto nie jest zakochana, ot i najprostsze w świecie uzasadnienie
oczywiście, nie traci nadziei, że może jeszcze się kiedyś zakocha. tak ślepo. tak bezgranicznie.
ale póki co nie obchodzi

stonka to niekoniecznie ten ktoś, z kim biedronka chciałaby spędzić resztę życia. choć tą aktualną część życia spędza. tak się jakoś złożyło, że spędza właśnie.
w zasadzie dlaczego spędza? pewnie dlatego, że jest takim słabym owadem, nie potrafi podjąć konsekwentnej decyzji, uderzyć pięścią w stół, wyrzucić stonki z jego tv, kinem domowym i mikrofalówką, zmienić zamka i zacząć odżywać... kiedyś może tak zrobi, może nawet o tym napisze...

dziś bynajmniej biedronka od rana płacze...
bynajmniej nie z tęsknoty za miłością i zakochaniem jako takim

dziś dopiero do uszu biedronki dotarła wieść o tragedii pod Świeciem, w której zginęło 4 braci. co sobie to przypomni, to płacze, a łzy jak wielkie grochy to na faktury, to na klawiaturę, o jak teraz, padają.  nie znała ich, przecież wiadomo, ale nie potrafi sobie uzmysłowić bólu tej matki, która będzie żegnać czterech synów, których pod sercem nosiła. nie ma gorszej tragedii, na pewno nie ma...

od razu się biedronce skojarzył film "Między niebem a piekłem". tam też w drodze do szkoły ginie dwójka dzieci. zawsze biedronka płacze na samo wspomnienie tych scen. chociaż wizja nieba w tym filmie jest piękna i taka bardzo przyswajalna dla prostego biedronkowego umysłu. te kolory, taka plastyka, to działa.




ten film z pewnością zna większość oglądaczy filmowych, ale może zachęci biedronka kogoś do obejrzenia filmu "Made in heaven". romantyczny, równie wzruszający, szału aktorskiego czy jakiegoś kina wyższych lotów nie ma co oczekiwać, ale dzięki temu filmowi bardziej biedronka ma nadzieję, że może później, już "po", jest pięknie... to stary film, pewnie z początku lat 90-tych. jeśli się ktoś skusi, to biedronka powie tylko, że w scenie, gdy staruszkowie w samochodzie mówią, że kogoś on im przypomina, ryczy biedronka jak nie przymierzając bóbr...

czwartek, 31 stycznia 2013

senność

haczyk już dawno wypluty, a na nowe noworoczne postanowienia biedronka zapału nie ma.
dopadł ją syndrom 39 i pół
niezaspokojenia
niedorobienia
tkwi biedronka w samym środku diabelskiego młyna, chociaż nie czuje wiatru we włosach ani diablich ogników, ani motyli, ani...
marazm jakiś totalny

taka senność…

„Senność” niedawno biedronka po raz pierwszy obejrzała. rzadko trafia na coś tak dobrego, bo generalnie telewizyjnym oglądaczem biedronka nie jest. ale czasem trafia.
lubi biedronka, gdy film jej jak drzazga pod skórą zostanie. ten został

każdy z wątków daje do myślenia
i zdrada, i wypalenie zawodowe czy twórcze, i oczywiście brak tolerancji dla związków homo

zastanawia się biedronka czasem, czy łatwo byłoby pogodzić się jej z myślą, że któryś z synów będzie miał orientację inną niż powszechnie przyjęta…


chyba nie byłoby to takie trudne. oby związek był udany, oby widziała w oczach dzieci to szczęście. chyba to łatwiejsze dla biedronek niż dla ich męskich połówek. a biedronka przy tym raczej tolerancyjna i nie konserwatywna
oby tylko nie mieli nudnego życia…


„nie chcę pójść do piekła. w piekle na powitanie pokazują ci wszystkie twoje niewykorzystane szanse. pokazują jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś w odpowiedniej chwili znalazł odpowiednie wyjście. a potem widzisz te chwile szczęścia, które straciłeś śpiąc - to jakby wyglądało twoje życie, gdybyś obudził się w porę”