czwartek, 14 lutego 2013

w walentynki - niewalentynkowo

biedronka nie obchodzi walentynek.
nie żeby nie lubiła tego dnia. nic z tych rzeczy
nie obchodzi, bo de facto nie jest zakochana, ot i najprostsze w świecie uzasadnienie
oczywiście, nie traci nadziei, że może jeszcze się kiedyś zakocha. tak ślepo. tak bezgranicznie.
ale póki co nie obchodzi

stonka to niekoniecznie ten ktoś, z kim biedronka chciałaby spędzić resztę życia. choć tą aktualną część życia spędza. tak się jakoś złożyło, że spędza właśnie.
w zasadzie dlaczego spędza? pewnie dlatego, że jest takim słabym owadem, nie potrafi podjąć konsekwentnej decyzji, uderzyć pięścią w stół, wyrzucić stonki z jego tv, kinem domowym i mikrofalówką, zmienić zamka i zacząć odżywać... kiedyś może tak zrobi, może nawet o tym napisze...

dziś bynajmniej biedronka od rana płacze...
bynajmniej nie z tęsknoty za miłością i zakochaniem jako takim

dziś dopiero do uszu biedronki dotarła wieść o tragedii pod Świeciem, w której zginęło 4 braci. co sobie to przypomni, to płacze, a łzy jak wielkie grochy to na faktury, to na klawiaturę, o jak teraz, padają.  nie znała ich, przecież wiadomo, ale nie potrafi sobie uzmysłowić bólu tej matki, która będzie żegnać czterech synów, których pod sercem nosiła. nie ma gorszej tragedii, na pewno nie ma...

od razu się biedronce skojarzył film "Między niebem a piekłem". tam też w drodze do szkoły ginie dwójka dzieci. zawsze biedronka płacze na samo wspomnienie tych scen. chociaż wizja nieba w tym filmie jest piękna i taka bardzo przyswajalna dla prostego biedronkowego umysłu. te kolory, taka plastyka, to działa.




ten film z pewnością zna większość oglądaczy filmowych, ale może zachęci biedronka kogoś do obejrzenia filmu "Made in heaven". romantyczny, równie wzruszający, szału aktorskiego czy jakiegoś kina wyższych lotów nie ma co oczekiwać, ale dzięki temu filmowi bardziej biedronka ma nadzieję, że może później, już "po", jest pięknie... to stary film, pewnie z początku lat 90-tych. jeśli się ktoś skusi, to biedronka powie tylko, że w scenie, gdy staruszkowie w samochodzie mówią, że kogoś on im przypomina, ryczy biedronka jak nie przymierzając bóbr...

2 komentarze:

Iwona pisze...

To ja z Tobą popłaczę........coby Ci lżej było na skrzydełkach Twych biedronkowych......

Teresa pisze...

Ostatnio też mnie jakoś na płacz zbiera, zbyt łatwo. Poczekam z oglądaniem, bo nic przez łzy nie zobaczę...